Pośród wielu towarów bankowych dostępnych na rynku finansowym w Polsce ogromna popularnością w ostatnich latach cieszą się karty kredytowe. I choć wielu z nas bardzo często ma już jedna kartę debetowa wydaną do konta w znaczącej liczbie sytuacji korzysta z kredytu przyznanego na rachunku karty. Dzieje się tak z bardzo prostej przyczyny gdyż pożyczkę, która zaciągamy z rachunku karty kredytowej mamy prawo zwrócić w całości przez półtora miesiąca zupełnie bez odsetek. I wielu z nas tak robi, ponieważ o ponad miesiąc można przesunąć płatności z swojego konta lub zwyczajnie, dlatego że tak jest łatwiej. Więc jeśli znacząca większość użytkowników kart kredytowych oddaje pożyczone pieniądze w terminie, czyli bez naliczania odsetek, jaki zarobek w kartach kredytowych widzi bank, który je wydaje?
Odpowiedzią na to pytanie jest produkt, bez którego karty kredytowe nie mogłyby istnieć, a są nimi terminal pos. Terminale płatnicze instalują tzw. Akuajerzy czyli profesjonalne korporacji rozliczeniowe. W Polsce jest ich kilka, chociażby polcard czy eservice. Spółki te pobieraja od kazdej transakcji zawieranej za pośrednictwem terminale a wiec też i karty prowizję, która wynosi ok. 2%. Same niewątpliwie zarabiaja na tej prowizji jednak lwią część tej prowizji prezentują bankowi, która wydał bank. Dlatego, mimo że karty kredytowe w dużej liczbie przypadków są spłacane w terminie, bankom i tak opłaca się je wydawać. Proszę sobie wyłącznie wyobrazić, że w każdym roku banki w sumie wydają ok. 70 tys. nowych kart kredytowych, co powinno zobrazować, jakich wielkości jest zarobek na samych jedynie transakcjach bezgotówkowych.. Do tych profitów trzeba również doliczyć te płynące z tych kart kredytowych, które natomiast nie były spłacone w terminie, a jak wiadomo oprocentowanie takiego kredytu wynosi ok. 20% w skali roku.