Wizyta u eksperta

Jestem mamą dziewięcioletniego chłopca. Razem z mężem i synem zawsze zamieszkiwaliśmy w malutkiej wiosce trzydzieści kilometrów od Poznania, a do miasta podróżowaliśmy wyłącznie raz na jakiś czas żeby zrobić większe sprawunki. Pół roku temu zmarł mój starszy brat, który zapisał chrześniakowi, czyli mojemu synowi, mieszkanie w centrum Poznania. Był to dla nas kolosalny wstrząs i jeszcze większa zmiana. Całe nasze życie miało ustąpić całkowitej przebudowie. Zaistniałą sytuację w najwyższym stopniu przeżywał na pewno Piotruś. Tutaj chodził do przedszkola, miał swoich kolegów i ukochanych dziadków. Miesiąc po tym, jak ogłoszono wolę brata poczęliśmy z mężem przygotowania do zmiany miejsca zamieszkania. Było co niemiara formalności i nerwów, ale udało się. W niedługim czasie sprzedaliśmy nasz były dom żeby mieć pieniądze na całkowity remont i nabycie nowych mebli do mieszkania. Następnie zostało nam już tylko przeprowadzić się do miasta i tam rozpocząć nowe życie. Z początku wszystko było w jak najlepszym porządku. Mąż pracował w swoim fachu, czyli jako mechanik samochodowy, ja podjęłam pracę na pół etatu w pobliskim przedszkolu, a nasz syn uczęszczał do trzeciej klasy szkoły podstawowej. Naszą rodzinną tradycją od dawna było to, że co wieczór wszyscy zasiadaliśmy do wspólnej kolacji i rozmawialiśmy o minionym dniu. Jakieś cztery miesiące przedtem zaczęłam zdawać sobie sprawę, że coś niedobrego dzieje się z moim dzieckiem. Mąż początkowo nie zwracał na nic baczności, ale z czasem zaczął przypisywać mi rację. Piotrek bezustannie był nadzwyczaj szczęśliwy i uśmiechnięty. Chętnie opowiadał o szkole i wszystkich swoich sukcesach oraz porażkach. Teraz był małomówny i nieprzystępny. Prawie w ogóle nie odpowiadał na nasze zapytania. Kolację jadł nader szybko i zaraz potem zmykał do swojego pokoju. Nawet nie chciał razem z nami oglądać swoich ulubionych seriali detektywistycznych. Pewnego dnia weszłam z rozpędu do pokoju Piotrusia, w czasie jak on przebierał się po treningu piłki nożnej. Ku mojemu zaszokowaniu dostrzegłam na jego prawym ramieniu i pod prawą łydką całkiem dużych rozmiarów sińce. W mgnieniu oka oznajmił, że to po treningu, ale mu nie zaufałam. Zasmuciłam się i po rozmowie z małżonkiem zaczęłam orientować się, gdzie jest solidny psychiatra Poznań. Szybko zatelefonowałam do mojej oddanej przyjaciółki z pracy, która zakomunikowała mi, że dobrą ekspertką jest lek. med. Joanna Miłoszewska- Maj. Natychmiast zaczęłam poszukiwać adresu. Pani doktor przyjmuje w gabinecie na ul. Winklera 27A, oczywiście w Poznaniu. Od razu zarejestrowałam siebie i Piotrusia na najbliższy piątek. Okazało się, że w obszarze kompetencji pani Joanny jest niemało zagadnień, jak na przykład: leczenie depresji, zaburzeń snu, Leczenie lęku, leczenie nerwic czy zaburzeń osobowości i wiele, wiele innych. Już po drugiej wizycie okazało się, że moje biedne dziecko walczy z napadami lęków, oraz powracającą nerwicą. Początek wszystkich problemów znajdowało się w przeprowadzce i zmianie szkoły. Niektóre dzieciaki odpychały syna mówiąc, że jest ze wsi i tym podobne. leczenie lęku również, jak leczenie nerwic nie jest proste, ale my mamy wspaniałą pomoc. Pani doktor Joanna Miłoszewska- Maj dokłada wszelkich starań aby Piotrek czuł się lubiany i aprobowany. My z małżonkiem również mężnie go wspieramy. Wiem, że wszystko będzie dobrze, bo trafił nam się perfekcyjny psychiatra Poznań.

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.