Polityka gospodarowania odpadkami w małych wioskach z reguły różni się od tej prowadzonej na terenie miast. W miastach prawie każde osiedle mieszkalne posiada dostęp do większych, zbiorowych pojemników. W niewielkich miejscowościach jest inaczej, co niesie ze sobą pewne problemy.
Zgodnie z polskim prawem ochrony środowiska naturalnego każdy odpad musi być segregowany i przewożony na legalne wysypiska śmieci. W praktyce jednak nie w każdym przypadku tak jest, a istotnym elementem jawi się tu względnie mała świadomość ekologiczna obywateli. W małych miejscowościach w teorii każdy winien posiadać własny kosz na śmieci, który jest cyklicznie opróżniany przez prywatną firmę czy też przedsiębiorstwo gminne. Zbieranie odpadów wiąże się niestety z rachunkami, jakich poniektórzy chcą unikać, w szczególności, że władze lokalne z reguły nie mają efektywnych instrumentów do sprawdzania co konkretny mieszkaniec czyni z wytwarzanymi przez siebie odpadami. Ponadto w co niektórych miejscowościach w miejscach publicznych wystawione są specjalne pojemniki na szkło lub plastik. Część obywateli dobrze pojmuje jak bardzo ważna jest utylizacja odpadów i nie waha się korzystać z takich koszy. Masa obywateli woli jednak zawozić swoje śmieci na tzw. dzikie śmietniska. Trafiają tam nie tylko odpady inne niż niebezpieczne, ale nawet akumulatory ołowiowe bądź stare pestycydy. Jednym zdaniem: prawie wszystko, czego nie idzie odprzedać w punkcie skupu złomu. Ten niemiły proceder ten będzie miał miejsce tak długo, jak długo nieskuteczne będą kary lub dopóki nie odmieni się mentalność społeczeństwa.