,Konsultant weselny potrzebny od zaraz” – takie ogłoszenie przypadkowo pokazało mi się w trakcie korzystania z Internetu. Mimochodem zarejestrowałem najważniejsze informacje: elastyczne godziny pracy, godziwe zarobki. Zapamiętałem także numer telefonu. Od razu pomyślałem o moim najstarszym synu, który wciąż w wieku dwudziestu siedmiu lat, był na moim utrzymaniu nic nie robiąc. Szczerze mówiąc powoli zaczynało mnie to już niepokoić. Ciągle tylko siedział przed komputerem i grał w te głupie strzelanki. Jego reakcja, gdy wspomniałem mu o ofercie pracy również nie napawała zbytnim optymizmem. Zdawał się nią w ogóle niezainteresowany i nie raczył nawet spojrzeć na mnie, gdy opowiadałem mówiłem mu o szczegółach. W końcu jednak zadzwonił i umówił się na rozmowę o pracę. Jak się okazało, miałem wielkiego farta, że trafiłem na to ogłoszenie. Syn dostał angaż i dziś jego zawodem nie jest siedzenie na kanapie a konsultant weselny. Od tego czasu dużo się u nas zmieniło. Mieszkamy w domu sami z żoną, jako że syn zaczął robić bardzo dobre pieniądze i wynajął kawalerkę.